Życie to jest to

         Z tytułową sentencją „Życie to jest to” można się zgadzać lub nie, ale obojętnie tego filmu obejrzeć nie można. Opowiada poruszająca historię faceta, który nie może się poruszyć. Roberto, w wyniku wypadku na budowie jest unieruchomiony przez pręt, który wbił mu się w głowę. Tak szczęśliwie, że nie wyrządził żadnych szkód w mózgu, ale tak pechowo, że każda próba jego wyjęcia może skończyć się tragicznie. Wokoło zaczynają gromadzić się ludzie, z których każdy ma do załatwienia na miejscu jakiś interes, nie zawsze jednak zgodny z interesem Roberto. 

          Film jest skondensowanym opisem życia Roberto. Życia, na które wpływa szkoła, praca, dziewczyna, rodzina. Monotonia, schemat, bezwola. Jest jednak w tym życiu marginesik, na którym jest miejsce dla marzeń, dążeń i gdzie tli się nadzieja na zmianę na lepsze. W pewnym momencie okazuje się jednak, że wszystkie wysiłki zdają się na nic, takie życie prowadzi donikąd, a za zakrętem nie czeka upragnione szczęście. Można próbować to zmieniać, ale okazuje się, ze każda próba zmiany może być tragiczna w skutkach. Tak jak pręt wbity w głowę Robert - trzyma go przy życiu, ale próba zmiany położenia skończy się fatalnie. Można zadać pytanie, czy taka charakterystyka nie dotyczy szerszej grupy osób, które w pewnym momencie diagnozują swoje tragiczne położenie. Człowiek zostaje sam, jak Roberto, otoczony przez rodzinę, lekarzy, dziennikarzy, ochroniarzy... 

          W tym tragicznym położeniu Roberto upatruje jednak wybawienia. Doprowadzony do ostateczności, nie ma już nic do stracenia i widzi wreszcie szanse na odmianę swego losu. Nadzieję pokłada w sławie. To płatny wywiad dla telewizji może przynieść pieniądze, jakich przez lata nie udało się zarobić. Nie pierwszy to już przypadek filmu, gdzie dopiero doprowadzony do ostateczności bohater porywa się na próbę odmiany swojego życia - jak choćby Michael Douglas w Upadku. Tempo w Życie to jest to jest wysokie, emocje intensywne, ale na pomoc widzowi w strawieniu takiej dawki nieprzyjemnych refleksji o świecie przychodzi reżyser – wplótł w opowieść odpowiednią dawkę humoru, która pomaga zładzić niepokojące przemyślenia. Czyli krótko mówiąc - ci którzy za wiele nie zrozumieją, to przynajmniej się pośmieją. 




Życie to jest to. La chispa de la Vida. reż. Alex de la Iglesia, Hiszpania 2011 

Popularne posty z tego bloga

Brasilia - miasto Utopia?

Amerykańscy komicy

Obywatel Havel