Black Mirror
Psz p’ństwa! Serdeczne zapraszamento do zapoznania
się z serią Black Mirror. Pierwsze 3 odcinki ukazały się w 2012, kolejne 3 są
właśnie, czyli w lutym 2013 emitowane. Jest to zatem okazja dobra jak każda
inna, żeby sięgnąć internetem po ten tytuł.
Autorem najważniejszej składowej – scenariusza – Black Mirror jest Charlie Brooker. To
brytyjski dziennikarz, który sławę zdobył dzięki autorskiemu programowi Newswipe,
w którym uszczypliwie komentował sposób, w jaki funkcjonują współczesna brytyjskie
telewizje. Newswipe to temat na oddzielne opowiadanie. Teraz najważniejsze
jest, że Charlie Brooker ma wyostrzone spojrzenie na otaczający na świat mediów
i technologii. To jego nazwisko przyciągnęło mnie do Black Mirror.
Było parę słów o twórcy, teraz czas wziąć się za dzieło. A jest o czym mówić. Black Mirror to jeden z
najważniejszych dla mnie filmów ostatnich lat. To zbiór historii, z których
każda dzieje się w innej scenerii, dotyczy innych bohaterów i jest odgrywana
przez innych aktorów. Łączy je jedno – wszystko rozgrywa się w świecie, w którym
za chwilę możemy się obudzić i w którym bardzo istotną rolę odgrywa
technologia. Nie jest to przyszłość folii aluminiowej i latających samochodów,
ale taka bliższa świata, w którym żyjemy dzisiaj. Właśnie przez to wizje
przedstawione w BM są tak przejmujące – wydają się nieodległe.
Nie jest to przyszłość, której chcielibyśmy doczekać. Dziś postęp techniczny ma dla nas
tylko pozytywne skutki. Łatwiej jest porozumieć się na odległość. Jeżeli się
nad tym zastanowić, to większość urządzeń, jakie przychodzą na myśl, gdy mowa
jest o nowych technologiach, odpowiada za skrócenie dystansu. Nie trzeba się
spotkać, żeby się zobaczyć i usłyszeć, nie trzeba iść do kina, żeby obejrzeć
film, ani do sklepu, żeby zrobić zakupy. Wszystko wygodne i nawet nie takie
drogie. Ale prawdziwa cena ukryta jest nie na rachunku sklepowym, ale tam gdzie
technologia zmienia nasze życie. Często bez naszej zgody, a nawet naszej
wiedzy. O tym właśnie jest Black Mirror.
Rzecz oczywista, nie będę tutaj zdradzał akcji, powiem tylko, że do końca się nie
spodziewałem, że to Rico stał za wszystkim od początku. Zastrzegam jednak, że
to spektakl, który, oglądany świadomie, nie lata w kategorii „rozrywka”.
Pamiętam moje przejęcie po obejrzeniu 3. odcinka z 2012 roku. Byłem bardzo
przejęty. Rozpuściłem wici, wśród osób, które mają maile i czekałem na ich reakcje.
Oto niektóre z nich. Cytuję oczywiście bez zgody autorów:
„Obejrzałem dwa. O zdradzie i ubezwłasnowolnieniu.
Na świeżo: O zdradzie - przerażające, szczególnie po obejrzeniu na urządzeniach
Apple, symbolizujących rozwój technologii zmiany. O ubezwłasnowolnieniu -
utwierdzam się w przekonaniu, ze pozostaje spalić mosty i uciec do Kotliny Kłodzkiej,
a właściwie to nawet gdzieś nad Kołymę, i tam żreć zeszłoroczne bulwy. Świetne
i jedno i drugie, ale o zdradzie wybitne. Na trzecia cześć dam sobie trochę
czasu.”
„Obejrzałem odcinek pierwszy (Prime Pig). Dla mnie mocne kino.
Technologia nie jest już taką pierwszoplanową postacią, ale wszystko kręci się
mocno wokół niej. YT jako medium nie do zdławienia, proxy jako maska bandyty,
fotki z komórki (w WC) jako narzędzie wywierania wpływu, komórka jako źródło
przecieku, green room jako narzędzie fałszerstwa, no i potęga telewizji.”
“Thanks a lot! Now I hate this future.”
PS. Według mnie 2. odcinek 1. serii można sobie darować.